STRONA O UZALEŻNIENIACH ORAZ ŻYCIU PO SKOŃCZENIU Z NAŁOGIEM

Wypadek brata samochodem Luty 2018

15.02.18 Byłem w pracy na popołudniową zmianę moja żona miała natomiast wolne. Gdy do niej zadzwoniłem do niej na przerwie w pracy powiedziała, że idzie z moją mama na jakąś prezentacje i po prezentacji wraca z mamą do domu na osiedle kasztanowe, ponieważ mama boi się, że mój brat może zrobić krzywdę. Agnieszka powiedziała mi, że jak skończę pracę przyjechał na osiedle kasztanowe do mamy.  W domu rodzinnym zjawiłem się jakoś po 22. Gdy już byłem w domu mama opowiadała jak ją mój brat traktuje i powiedziała, że to, co on do niej mówi wszystko nagrywa za pomocą dyktafonu w telefonie. Więc dużo nie myśląc powiedziałem mamie, że chce posłuchać jak wyglądają ich rozmowy. Generalnie to brat ciągle krzyczy bluzga i wyzywa naszą matkę. Jak już wszystkich nagrań wysłuchałem jakoś ok. 24 wchodzi mój brat do domu i zacząłem głośną rozmowę. Powiedziałem mu, że jeżeli zrobi cokolwiek mamie to będzie miał ze mną wojnę żeby wtedy chodził kanałami żebym go nie znalazł, bo będzie biedny. Powiedziałem mu też, że matka jest tylko jedna nie ważne, jaka ona jest, ale to jest osoba kobieta matka, która urodziła wychowała i nam zawsze pomagała jak dorastaliśmy, więc należy jej się szacunek i jeśli coś jej zrobi to niech wtedy uważa na siebie. Podczas gdy wypowiadałem chciałem iść do niego do pokoju a dokładniej do tego pokoju gdzie tata mieszkał i mu to prosto w twarz powiedzieć, ale żona moja i mama mnie powstrzymywały, ponieważ wiedziały, że mogło wtedy dojść między nami do bójki.  Tak się stało, że brat po tym jak to wszystko usłyszał z moich ust wyszedł z domu. Wtedy moja mama zadzwoniła na policję i powiedziała, że jej syn wsiadł do samochodu marki VW Polo koloru niebieskiego i że jest prawdopodobnie pod wpływem narkotyków, bo takie sprawiał wrażenie jakby coś zażył. Obawia się o siebie, że w nocy przyjdzie i ją zabije podczas snu. Policjant odbierający telefon dyżurny powiedział żeby włożyć klucz do zamka drzwi wejściowych i przekręcić go w bok żeby z drugiej strony żeby nie mógł drzwi otworzyć i powiedział też, że nie będą go nawet szukać, jeśli po mieście, jeśli to prawda ze jeździ pod wpływem narkotyków. Po prostu przyjęli zgłoszenie i pomimo podanego nr rejestracyjnego pojazdu nawet nie zareagowali, że człowiek pod wpływem narkotyków jeździ samochodem.

Następnego dnia byłem u mamy do południa, po czym na 14 udałem się do pracy, ale w każdej wolnej chwili w pracy dzwoniłem czy wszystko w porządku czy brat się w domu pojawił czy dzwonił odzywał się. Mama mówiła, że nie było go ani nie zadzwonił nie dawał w ogóle znaku życia. W trakcie pracy na Messenger odezwał się do mnie kolega z osiedla Dawid czy wiem coś, że mój brat jest w szpitalu jak mi powiedział, że koleżanka wracająca z Dąbia autobusem widziała na wysokości miejskiego ośrodka kultury wypadek zderzenie czołowe dwóch aut osobowych z opisu wynikającego jednego z samochodów biorących udział w wypadku było niebieskie polo, które prawdopodobnie należało do mojego brata. Jeszcze tego samego dnia, gdy wróciłem do swojego domu włączyłem komputer i zacząłem szukać informacji o wypadku w Dąbiu, gdy tylko zobaczyłem zdjęcia i artykuł na stronie gazety głosu szczecińskiego zadzwoniłem na pogotowie pytając się o kierowców gdzie zostali przewiezieni z miejsca wypadku, do którego doszło dziś rano w Dąbiu.  Pani z pogotowia powiedziała mi, że zostali odwiezieni do szpitala w Szczecin – Zdunowo, gdy zadzwoniłem do tego szpitala powiedziano mi tylko ze jest taki pacjent, ale nie jestem upoważniony do tego, aby uzyskać jakiekolwiek o nim informacje. Od razu zadzwoniłem do mamy powiedziałem tego, co się dowiedziałem i że nic mi nie chcieli powiedzieć o bracie. Mama natomiast o wszystkim powiedziała brata żonie Agacie, która udała się do szpitala i tam uzyskała więcej informacji