28.06.2020 (Niedziela) przydała właśnie trzecia rocznica śmierci mojego taty. Tego dnia wraz z żoną pojechałem, jak co roku na grób taty tego też dnia o godzinie 11: 30 w kościele parafialnym w Rurzycy odprawiana była Msza Święta w intencji mojego taty. Po mszy, gdy wyszliśmy z kościoła wraz z żoną kierowaliśmy się w stronę domu babci. Lecz po chwili jak wyszliśmy z kościoła zawołała nas ciocia Agnieszka (bratowa ojca) żebyśmy z nimi pojechali na cmentarz i później do nich do domu gdyż babci nie ma w domu, bo znajduje się w tym momencie w szpitalu. Gdy jechaliśmy na cmentarz powiedziała nam, co babci się stało, że znalazła się w szpitalu. Po cmentarzu pojechaliśmy do nich do domu. Gdy tak siedzieliśmy poinformowaliśmy ich, że 18.07.2020r., będziemy brać ślub kościelny, ale, o której godzinie to jeszcze poinformujemy. Wtedy też zamówiłem u cioci jajka od kur. Ustaliliśmy, że przyjedziemy po nie 12.07.2020R.,
Tego samego dnia odbyły się także wybory na urząd Prezydenta Polski. Gdy wróciliśmy na osiedle poszliśmy oddać swoje głosy na swojego kandydata i udaliśmy się do domu.
Jak już byliśmy w domu zaczęliśmy dzwonić, aby zaprosić gości na nasz ślub i poczęstunek po udzielonym sakramencie, który będzie u nas w domu na osiedlu bukowym.
Zadzwoniłem do swojej matki chrzestnej (ciocia Renata) z zaproszeniem na mój ślub kościelny o raz z prośbą o błogosławieństwo. Gdy ciocię prosiłem o błogosławieństwo zadrżał mi głos i łza w oku stanęła, gdy mówiłem, że mamy nie ma w Polsce tata nie żyje chrzestny też nie żyje i dlatego proszę ją, aby udzieliła mi i żonie błogosławieństwa. W końcu ponoć z tego, co mi wiadomo rodzice chrzestni są, aby pomóc doprowadzić do wiary swojego chrześniaka. Powiedziałem cioci, że data ślubu to 18.07.2020 a jeżeli chodzi o godzinę to jeszcze dam znać, gdyż dopiero tydzień przed datą ślubu mamy poznać szczegóły.