Gdy brat był jeszcze w szpitalu mama poprosiła mnie żebym ja i moja żona zamieszkali razem z bratem w domu na Osiedlu Kasztanowym. Jednogłośnie z żoną powiedzieliśmy że nie zamieszkamy gdyż swoje mieszkanie i nie będziemy z nim mieszkać. Mamie to się nie spodobało wtedy odparła na to żeby przyjeżdżać gotować mu obiady i sprzątać. Wtedy też powiedziałem że nie ma takiej opcji i nie będę mu usługiwać nie jestem sprzątaczką i nie będę sprzątać bo uważam że nie jest na tyle chory żeby sobie nie poradzić i musi jak najszybciej wrócić do rzeczywistości. Nie będę robić kaleki z niego. Któregoś razu jak byłem u niego sprzątałem w domu myłem naczynia, sprzątałem i robiłem pranie raptownie ktoś zadzwonił do domofonu jak odebrałem to się zdziwiłem bo okazało się że to przyjechała właśnie moja babcia Michalina z naszą ciocią. Babcia rozmawiała z moim bratem dlaczego nic nie powiedział że miał wypadek dlaczego tak a nie inaczej postąpił jak był z matką dzień przed pogrzebem taty w Rurzycy i że czeka na wyjaśnienia dlaczego tak a nie inaczej powiedział na temat ojca nie stworzone rzeczy powiedziała też że o wypadku tym drugim dowiedziała się od jednego strażaków z Rurzycy którzy go wyciągał. mówiła że ja z bratem powinniśmy sobie pomagać i wspierać bo jak matki nam zabraknie to my tylko będziemy mieli siebie. Rozmawiałem z babcią i ciocią też na temat tego co wyszło z pomnikiem dla taty dlaczego ja się obraziłem i przestałem dzwonić do babci i przyjeżdżać do niej. …