STRONA O UZALEŻNIENIACH ORAZ ŻYCIU PO SKOŃCZENIU Z NAŁOGIEM

Przyjazd mamy z Niemiec

Na początku grudnia przyjechała do Polski mama, która pracuje, jako opiekunka osób starszych. W dniu jej przyjazdu przyjechałem z moja kochaną żoną do mojego domu rodzinnego na osiedle kasztanowe, aby pomóc mamie w noszeniu jej bagaży. Wieczorem Środę 2.12.2020 O godzinie 17 mama przyjechała busem pod klatkę wtedy zadzwoniła i wyszliśmy w trójkę tzn. ja wraz żoną i moim bratem zeszliśmy, aby zabrać mamy torby, które miała przy sobie i zanieśliśmy je do domu. Gdy już byliśmy wszyscy w domu powiedziałem mamie, że możemy zrobić listę zakupów na święta Bożego Nardzenia. W tym roku akurat spędziliśmy je w 4 osoby, tzn. Ja z żona i moją mamą i bratem a dokładnie spędziliśmy Wigilię oraz pierwszy dzień świąt.
Przed samymi świętami mama znalazła firmę, która poprawiła nieudany remont po moim bracie. Wyrobili się w sumie w terminie, aby móc normalnie spędzić święta żeby można było w miarę możliwości posiedzieć i mieć gdzie przenocować. Jakoś 4 dni przed świętami jeździłem do mamy, aby pomóc jej w sprzątaniu mieszkania po remoncie. Najpierw z bratem wniosłem meble do pokoju, w którym kiedyś mieszkałem przez 24 lata mieszkałem. Gdy już je wnieśliśmy do pokoju powiedziałem mamie żeby darowała sobie mycie szkła z mebli tylko przyszła pomóc posprzątać pokój, w którym ona śpi żeby doprowadzić pokój do normalnej używalności żeby mogła się spokojnie i wygodnie położyć i wyspać. Pokój mamy skończyliśmy sprzątać przed 21 i po tym pojechałem do domu. Tego dnia byłem przed 23 na osiedlu. Gdy wysiadłem na końcowym napisałem do żony czy może kupić Chipsy jakieś. Żona powiedziała, że nie ma czasu gdyż właśnie przyjmuje w pracy dostawę i jak chce to żebym sam przyszedł. Więc poszedłem do sklepu, w którym pracuje moja żona, porozmawiałem z nią chwilę, zrobiłem zakupy i poszedłem do domu. Gdy już byłem w domu czekałem na moją ukochaną żonę, aby opowiedzieć jej o tym jak to było w moim domu rodzinnym, co się tam działo podczas mojej wizyty.

W środę 16.12.2020 miałem wolne. Tego dnia umówiłem się z wujkiem, że przyjadę do niego po psa. Ten dzień okazał się bardzo zwariowany. Najpierw pojechałem na Parkową żeby przynieść z piwnicy węgiel do domu, aby mogli sobie ogrzać mieszkanie. Gdy byłem w domu na Parkowej zaczął do mnie dzwonić teść, który był w pracy na 24h mówił do mnie wtedy przez telefon, że źle się czuje i żeby mu pomóc. Dużo się nie zastanawiając zadzwoniłem do Agnieszki i powiedziałem jej o tym telefonie od jej ojca i poprosiłem o to, aby zadzwoniła do swojej siostry Kingi po to żeby pojechała po ojca do pracy. Jak skończyłem rozmawiać z żoną zadzwoniłem do sekretariatu firmy ochroniarskiej, w której pracuje teść, aby powiedzieć o tym telefonie od niego? Wtedy rozmawiałem najpierw z panią sekretarka a później z kierownikiem ochrony obiektu, na którym mój teść pracuje. Kinga swojego ojca przywiozła po godzinie 11 właśnie wtedy jak schodziłem po klatce do piwnicy, aby przynieść węgiel. Gdy już wróciłem do góry poszedłem do pokoju teścia, aby się dowiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło. Wtedy teściu mówił, że go boli głowa, lecz nie było podstaw, aby wzywać karetkę. Kinga zmierzyła mu ciśnie oraz mówiła żeby teść zmierzył temperaturę. Lecz po nich też nie było, po co dzwonić po pogotowie. Teściu zadzwonił do lekarza pierwszego kontaktu i powiedział o objawach wtedy zarejestrowali go na 12.30 A była godzina 11.30 Jak się dodzwonił do przychodni? Kinga w między czasie jak teść dzwonił do przychodni Kinga pojechała do domu gdyż na 14: 00 szła do pracy. Po tym jak teść skoczył rozmawiać z rejestratorką w tej przychodni zadzwoniłem po taksówkę i pojechaliśmy do przychodni. Gdy już dotarliśmy na miejsce teść udał się do lekarza pierwszego kontaktu, który zlecił, aby w trybie pilnym udać się do neurologa. Lekarz neurolog przeprowadził jakieś badania, po czym poprosił mnie do gabinetu i powiedział żeby z teściem jechać do szpitala na Izbę przyjęć, bo trzeba jak najszybciej zrobić badania i wręczył mi skierowanie. Wtedy zadzwoniłem do Gosi gdzie najlepiej jechać na neurologie do szpitala, odpowiedziała, że na Unię Lubelską. Po wyjściu z przychodni zadzwoniłem po taksówkę i udaliśmy się na Izbę przyjęć do szpitala na Unii Lubelskiej. Gdy tam weszliśmy teść się zarejestrował i kazali mu usiąść i czekać. Jak czekaliśmy zapytałem się, kto ostatni i jest w kolejce i jak długo się czeka? Wtedy mi jakiś mężczyzna, który czekał też na przyjęcie powiedział, że on tu siedzi od 8 rano a było już, przed 14 więc siedzi prawie tu 6 godzin. Wtedy wyszedłem na papierosa i zadzwoniłem do Mariana oraz do żony, aby powiedzieć o wszystkim Wtedy żona powiedziała mi żebym wracał do domu, bo bez sensu jest żeby czekał razem z teściem, bo nie będę miał później problem jak wrócić i przede wszystkim mam odebrać jeszcze psa od wujka. Gdy wszedłem do szpitala z powrotem powiedziałem teściowi, że nie będę z nim czekać i ja idę. Powiedziałem także, aby zadzwonił do mnie lub Kingi i Mariana czy zostaje w szpitalu.

Po wyjściu z izby przyjęć wsiadłem do taksówki i pojechałem na Niemierzyńską po psa. Dosłownie zdążyłem w ostatniej chwili, ponieważ wujek właśnie wychodził do pracy, ponieważ musiał kogoś w dniu wolnym zastąpić. Od razu przekazał mi psa i miski dla niego. Zeszliśmy razem wujek wysiadł z tramwaju dwa przystanki wcześniej gdyż jechał do Polic a ja na prawobrzeże. Po przyjeździe do domu zjadłem z żoną i teściową obiad i opowiedziałem wszystko jak było. Wieczorem tego samego dnia zadzwoniłem do teścia na domowy sprawdzić czy jest. Podniósł słuchawkę i zapytałem się, co się stało, że nie jest przyjęty powiedział, że czekał ok. 6 godzin i podszedł do rejestracji zapytać się, czemu nikt go nie zawołał jeszcze na badanie. Pani w rejestracji powiedziała żeby usiadł i czekał, bo są jeszcze pacjenci przed nim. Najlepsze jest to w tym wszystkim, że on na tej izbie był jedyny, który czeka na przyjęcie i nikogo innego z nim nie było, kto by czekał w kolejce. Wtedy poprosił o skierowanie jak się okazało, że go na tej izbie nie ma tylko zupełnie gdzie indziej. Teść się wtedy zdenerwował i zażądał wręcz, aby oddali mu skierowanie i powiedział, że nie będzie już więcej czekać. Jak już odebrał skierowanie wsiadł do taksówki i przyjechał do domu.
W dobie Covid-19 już na inne choroby niż na covid-19 już nie leczą. Teraz ludzi z innymi chorobami nawet nie chcą przyjąć do szpitala, bo już inne choroby nie istnieją