Nazywam się Rafał urodziłem się 19, 03, 1986r w Goleniowie.
Moje życie jest strasznie przebojowe „raz na wozie raz pod wozem”. Po moich przejściach życiowych, jakie przeszedłem postawiłem opisać w tym oto pamiętniku czy jak to nazwać życiorysie. Chciałbym wszystkim przedstawić na swoim przykładzie jak to w naszym ludzkim życiu różnie bywa raz jest wesoło a innym razem smutno i przygnębiająco.Po porodzie, jako niemowlę zacząłem strasznie chorować. Na samym początku miałem żółtaczkę po porodową. Następnie wykryli u mnie padaczkę nabytą oraz to, że jądro uciekło mi do jamy brzusznej.
Padaczka (epilepsja) to jest choroba, której nie można wyleczyć tylko ją zaleczyć, bo ataki zawsze mogą wrócić. W moim przypadku udało się ją zaleczyć, chociaż lekarze nie wierzyli w to i nie dawali mi żadnej szansy, że nie będę miał już nigdy ataków. Dzięki jednej pani doktor, która powiedziała, że jest szansa abym nie miał ataków padaczki i została zaleczona tylko trzeba było jechać po leki aż do Łodzi, gdyż to jest moja jedna jedyna szansa, aby ustały mi ataki i żebym był zdrowy. Tak, więc się stało, że rodzice zrobili wszystko żebym był zdrowy i pojechali po te lekarstwa do Łodzi. Po ich przyjeździe do Szczecina z lekarstwami podali mi lekarze te leki i z dnia na dzień z tygodnia na tydzień z miesiąca na miesiąc ataki zaczęły ustępować aż w końcu ustąpiły. Miewałem nieraz takie ataki, że trwały od 20 do 40 minut i były dosyć częste.
Po zaleczeniu padaczki trafiłem po raz pierwszy na stół operacyjny i miałem nastawiane operacyjnie jądro, które uciekło mi do jamy brzusznej. Po operacji w 1988r wróciłem do domu i wtedy zaczął się horror życiowy w moim domu.
Od 1986 roku mieszkam na Osiedlu Kasztanowym w Szczecinie a dokładniej mówiąc w Załomiu. Mama moja jak się urodziłem siedziała najpierw na urlopie macierzyńskim, wychowawczym a następnie bezpłatnym, ponieważ cały czas chorowałem i musiała się mną opiekować. Gdy już wróciłem ze szpitala do domu to mój tata zaczął pić na garażach z kolegami. Gdy wracał do domu to był zawsze pod szpływem alkoholu robił mamie awantury najczęściej o to, że nie pracuje i jest na jego utrzymaniu. Wyzywał ją od darmozjadów. Mama nie pracowała przeze mnie, bo mój stan zdrowia był tak zły, że się nie nadawałem do przedszkola i musiała się mną opiekować.
Podczas tych awantur dochodziło do różnych bójek i wyzwisk oraz niszczenia ich dorobku życiowego. Jak miałem 6 lat to poszedłem do klasy „0” a mama wtedy zaczęła pracować, jako sanitariuszka/ kuchenkowa w szpitalu przy ulicy Arkońskiej 4 w Szczecinie. Gdy dorastałem to się uczyłem bardzo dobrze od klasy 0-3 byłem wzorowym uczniem i otrzymywałem nagrody.
Nigdy nie zapomnę 4 awantur, jakie miały miejsce u mnie w domu pamiętam je doskonale do dnia dzisiejszego.
Pierwsza awantura była dla mnie najgorsza. Wyglądała bardzo okropnie mianowicie po imprezie w domu rodzice kłócili się między sobą a ja ich nie chciałem ich już więcej słuchać to położyłem się spać. Gdy spałem to kołdra z tapczanu mi spadła i mi się zrobiło zimno i się przebudziłem. Wtedy zobaczyłem jak tata trzyma mamę za głowę i uderza jej głowę w szybę od drzwi w moim pokoju. Przerażony nic się nie odzywałem i jakoś zasnąłem.
Druga awantura, jaka miała miejsce w moim domu to byłą po ojca 40-tych urodzinach. Gdy już wszyscy goście pojechali tata był tak pijany, że nie panował nad sobą. Wziął podniósł zastawioną ławę do góry i rzucił ją o podłogę i zaczął wszystko rozwalać, co stało w dużym pokoju.
Trzecia awantura była o to, że rodzice powiedzieli, iż biorą ze sobą rozwód, owe słowa padły jak ja paliłem papierosa na balkonie a rodzice byli w tym czasie w dużym pokoju. Gdy to usłyszałem zawołałem najpierw mamę później tatę na balkon i zapytałem się ich czy to, co słyszałem o rozwodzie to prawda. Powiedzieli, że tak. Ja przestraszony, że nie będę mieć już nigdy rodziny stanąłem na barierce balkonowej. Wtedy, gdy stałem na niej zacząłem wybijać się w powietrze na raz, dwa, trzy w tym momencie tata złapał mnie w powietrzu i powiedział razem z mamą, że ze względu na mnie nie będą brali żadnego rozwodu. Teraz tego żałuje, że na siłę ich zatrzymałem przy sobie być może moje życie potoczyło się zupełnie inaczej, ale cóż każdy może się mylić i popełniać błędy
Czwarta awantura też nie była taka wesoła na początek rodzice pokłócili się i matka oddała mi swoją obrączkę mówiąc do mnie trzymaj synku na pamiątkę po mnie żegnaj. Wtedy wyszła z domu ja długo się nie zastanawiając schowałem tą obrączkę i po jakiś 40 minutach zadzwoniłem do pani Bożeny ( koleżanka mamy z pracy) i powiedziałem o całej historii, jaka miała miejsce tego dnia w domu ona mi odparła żebym się nie martwił.
Po jakieś 4-5 godzinach mama wróciła do domu i się jej zapytałem gdzie była ona na to mi odparła, że na dworcu PKP i chodziła po torach, bo chciała żeby jakiś cham ją przejechał, ale żaden nie chciał. Gdy wróciła do domu awantura znowu się toczyła. Ojciec najpierw pobił brata aż go z mamą cuciliśmy później kłócił się z matka a ja w tym czasie szukałem pomocy i zadzwoniłem do rodziców taty. Gdy z matka skończył się kłócić przyszedł do pokoju gdzie ja byłem i też mnie zaczął lać. Gdy trzymał mnie w powietrzu w drzwiach stanęła babcia (matka ojca) i puścił mnie i powiedział do babci nie bij mama przepraszam. Pewnego dnia to było 06.10. roku nie pamiętam poszedłem na polane z kolegami i tam paliliśmy papierosy. Gdy wróciłem do domu najpierw poszedłem do łazienki umyć zęby i do barku po cukierki miętowe. Mama jak mnie zobaczyła, że mam buzię wypchaną cukierkami kazała mi je wypluć i chuchnąć jej w twarz i tak uczyniłem. Wyczuła, że paliłem papierosy mówiła, że paliłem ja jej się wypierałem tak 3 razy, że nie paliłem to za to dostałem w twarz za to, że kłamię. Po czym wyszliśmy na urodziny do mojego kolegi.
Następnie po jakimś czasie mama wraz z ciotką Jola (mama kolegi) pojechały do sądu na sprawę przeciwko sąsiadowi, który mieszkał nad nami i znęcał się nad swoja rodzina. Jak wyszły z domu i widziałem jak idą w stronę przystanku odpaliłem papierosa i wziąłem parę chmur usłyszałem jak ktoś dzwoni do drzwi. Przez wizjer dojrzałem, że to siostra mamy wraz ze swoją córką. Nie wiedziałem, co mam wtedy robić to bez namysłu otworzyłem szufladę i wrzuciłem tam papierosa palącego się, poszedłem otworzyć drzwi. Po jakieś chwili Magda (córka ciotki) poczuła, że coś się pali, rozgląda się po kuchni i zauważyła jak z szuflady unosi się dym. Otworzyła szufladę patrzy a tam jest zapalony papieros i pyta się mnie, co on tu robi. Mówię, że mama musiała go wrzucić jak się spieszyła na autobus, bo nie wiedziała, co ma z nim zrobić. Wyglądało na to, że uwierzyły, ale w rzeczywistości tak nie było. Po skończeniu 2 klasy gimnazjum zacząłem się już porządnie bawić. Zaczęły się używki narkotyki i alkohol. Pewnego dnia pojechałem do babci w miejscowości Rurzyca w raz z rodzicami. Jeździłem z kuzynami (Karol, Grzesiek) na zmianę na komarze. Przyszła kolej na mnie wsiadłem na komora i rozpędziłem się na prostej drodze do 50 km/h i nie oglądając się za siebie skręciłem w lewo i uderzył we mnie samochód. Wyleciałem z motoru prześlizgałem się po drodze jak szczupak i szpadłem do rowu. Gdy się podniosłem to kobieta, która prowadziła ten samochód zapytała się mnie czy wszystko ze mną w porządku czy mi się nic nie stało, ja nie odpowiadając na jej pytanie zapytałem się czy z samochodem wszystko w porządku. Byłem tylko porysowany miałem zdartą skórę na szyi i nic więcej poważnego mi się nie stało. Tak się przestraszyłem, bo ja nie Miałem kasku, prawa jazdy, komar nie był zarejestrowany i był bez papierów. Gdyby złożyła sprawę do sądu to miałbym przegraną na samym wejściu. Tak się stało, że kobieta sobie odpuściła i nawet nie przyjechała na naprawę samochodu.
Trzecią klasę gimnazjum skończyłem z wielkim trudem, ponieważ się zdołowałem, że nie ukończę gimnazjum. Wpadłem wtedy w depresję, kiedy uczyłem się do zaliczenia gimnazjum brat w tym samym czasie uczył się do zaliczenia klasy maturalnej. Przychodzę do niego do pokoju i mówię, że nauka mi nie idzie. Miałem wtedy do nauczenia się wiersza na pamięć. Jakoś mi nie wchodził i powiedziałem mu, że się nie nauczę. Wtedy mi powiedział, że się nauczę i on ma na to sposób. Pokazał mi woreczek a w nim biały proszek wyglądał jak mąka a tak naprawdę była to amfetamina. Rozsypał go na biurku, po czym zrobił dwie ścieżki i jedną wciągnął nosem i do mnie mówi żebym to samo zrobił z drugą. Więc zatkałem jedną dziurkę od nosa do drugiej włożyłem rurkę i wciągnąłem. Po zażyciu amfetaminy nauczyłem się tego wiersza w ciągu 20 minut. W nocy w ogóle nie spałem a na drugi dzień włączyły mi się tzw., zjazdy. Poszedłem do brata i mu o tym powiedziałem a on mi na to odparł, że wiedział, że tak będzie i rozsypał mi i sobie ścieżkę amfetaminy wciągnęliśmy (przy dmuchaliśmy) i poszliśmy do szkół. Od tamtej pory zacząłem brać narkotyki.
Pewnego razu, gdy pojechałem na weekend u babci w Lubczynie. W raz z moimi kuzynami tj., Karolem i Grześkiem i z dwoma kolegami poszliśmy do handlarza spirytusem w tedy był spirytus dostępny, bo pływały promy wolno cłowe i nie było problemu o dostęp do spirytusu. Kupiliśmy u niego spirytus chodź nie chciał nam go sprzedać, bo dopiero, co go rozrobił i powiedział, że nie sprzeda, bo może nam zaszkodzić, bo nie jest jeszcze dobrze przegryziony. My mu na to odparliśmy, że ten spirytus przegryzie się w nas i żeby się o to nie martwił i nam nic się nie stanie. W końcu udało nam się go na tą sprzedaż namówić i otrzymaliśmy od niego ten spirytus.
Po zakupieniu tego spirytusu udaliśmy się na plażę w LUBCZYNIE, która znajduje się nad Jeziorem Dąbie. Najpierw jak piliśmy ten spirytus piło nas pięciu chłopaków, po czym dwóch z nas odpadło po 0, 75l. Zostało nas trzech ja, kuzyn i kolega piliśmy dalej. Gdy skończyliśmy go pić usiadłem na piasku na plaży i po chwili się położyłem. Od tamtego momentu nic nie pamiętam, co się działo dalej ze mną urwał mi się film. To, co się ze mną działo to dowiedziałem się na drugi dzień jak wytrzeźwiałem. Mianowicie po tym jak się położyłem na piasku dwóch moich kuzynów złapali mnie za ręce i zaczęli ciągnąć po wsi do domu. W ten sposób ciągnąć mnie po chodniku dotarliśmy do mojej babci pod dom posadzili mnie na ławkę przed domem i zaczęli mnie bić po to żebym wytrzeźwiał, ale to nie pomogło. Gdy już widzieli, że to nic nie pomaga zostawili mnie na tej ławce i poszli do domu. Gdy zostałem sam na ławce przed domem zacząłem wymiotować po chwili odzyskałem przytomność i usiadłem na trawniku koło lampy. Gdy tam siedziałem dalej wymiotowałem po chwili nie miałem, czym wymiotować zacząłem wymiotować pianą podniosłem głowę do góry i gdyby nie jakiś przechodzień, który był prawdopodobnie Rosjaninem opuścił mi głowę w dół to bym się udusił własnymi wymiocinami. Po ukończeniu 3 lasy gimnazjum pojechałem znowu na wakacje do Lubczyny i wiadomo jak to wakacje chciałem się wyszaleć. Więc chodziłem nad jezioro kąpać się w nim i opalać. Pod wieczór prawie codziennie były jakieś imprezy, więc piłem alkohol i brałem narkotyki. Chodziłem również na dyskoteki raz do PUB-ul, Perełka, Bar na plaży w Lubczynie. Bardzo mi się to podobało takie liczne imprezy a za tym, co idzie odurzanie się narkotykami i alkoholem. Najczęściej brałem amfetaminę nawet potrafiłem robić sobie mitingi kilku tygodniowe. Polegały one na tym że nic nie jadłem tylko przyjmowałem amfetaminę i piłem dużo wody wtedy też prawie w ogóle nie spałem. Trwało to po kilka dni albo i nawet tygodni.
Gdy już wakacje się skończyły to 01.09.2002 Poszedłem do tego TECHNIKUM na ul. Portowej poznałem tam nowe towarzystwo, z, którym chodziłem do szkoły. Tak naprawdę zamiast chodzić do szkoły to ja chodziłem z paroma kolegami albo pic alkohol albo ćpać Pewnego dnia w szkole podczas przerwy między lekcjami poszliśmy zapalić papierosa, ale to nie był normalny papieros. Wysypałem z niego tytoń a zamiast niego nasypałem marihuanę. Gdy spaliliśmy blanta to poszliśmy na lekcję ja byłem ja byłem bardzo roześmiany, rozgadany, na lekcjach się głośno zachowywałem. Więc za moje głośne zachowanie na lekcji zostałem wezwany do pani dyrektor na dywanik a później udałem się do pani pedagog Moniki. Dostałem wtedy naganę i moja mama została wezwana do szkoły. Po tej naganie przestałem chodzić do szkoły zamiast do szkoły chodziłem ze znajomymi po mieście i ćpaliśmy.
Moja mama zaczęła podejrzewać, że ja biorę narkotyki, więc zabrała mnie pewnego dnia do siebie do pracy i zrobiła mi badanie krwi (testy) na obecność narkotyków. Badania wykazały, że zażywam narkotyki. Natomiast ja temu wszystkiemu zaprzeczałem, powiedziałem mamie, że wciągałem sól i dlatego mi wyszły pozytywne wyniki, lecz mama nie uwierzyła, dostałem karę i miałem siedzieć po szkole mam wracać do domu i nigdzie z niego nie wychodzić. Jednak ja ten zakaz złamałem i uciekałem ze szkoły i nie wracałem do domu na czas. Gdy wracałem do domu naćpany do domu matka robiła mi awantury a ja jej nie odpuszczałem i się zaczynaliśmy kłócić. Zacząłem demolować swój pokój. Ojciec nie wytrzymywał tego wszystkiego i też włączał się w kłótnie. W końcu doszło do tego, że rodzice zabrali mi klucze od domu i musiałem wychodzić z domu jak wychodził ostatni domownik, więc najpóźniej o godzinie 6:15. Jak wychodziłem tak wcześnie najpierw załatwiałem sobie na osiedlu narkotyki i szedłem do szkoły, do której nie raz nie trafiałem. Któregoś razu wracam wcześniej ze szkoły a byłem na zjazdach, bo skończył mi się fundusz na narkotyki. Położyłem się u siebie w pokoju i słuchałem sobie radia. Gdy tak leżałem szpada mama do mnie do pokoju i krzyczy na mnie, że ja leżę a ona musi sprzątać. Więc zaczęła się kolejna awantura. Po prosiła mnie grzecznie żebym pozamiatał podłogi i je umył. Ja jej na to powiedziałem, że ona od tego jest. Słysząc te słowa „wyszła z siebie i stanęła obok” w nerwach pozamiatała i kazała mi pomyć te podłogi. Na odczepnego umyłem, lecz mojej mamie to się nie podobało, że to zrobiłem na odwal się. Wziąłem tę szmatę poszedłem na dwór wytarzać w piachu i wróciłem do domu. Gdy wróciłem to nałożyłem tą brudną ścierkę na miotłę i podszedłem do matki i przystawiając jej do twarzy powiedziałem do niej liż tą szmatę szmato. Gdy matka to usłyszała to zaczęła mnie bić i się kłócić ze mną. Nie wytrzymałem tego puściły mi nerwy i wszy szedłem z domu. Gdy wróciłem uspokoiłem się i poszedłem do kuchni robić sobie coś do jedzenia. Mama zaczęła znowu mi coś marudzić a w kuchni na blacie sobie leżał nóż, który złapałem w rękę i stanąłem za matką położyłem ten nóż ostrzem na jej szyi i powiedziałem do niej i co teraz suko na to powiesz. Masz coś do mnie szmato. Gdy tak trzymałem ten nóż na jej szyi szpadł do domu tata u jak zobaczył jak matce grożę, że ją zabije to kopnął mnie w plecy nóż mi wypadł z ręki i dostałem po twarzy od swojego ojca i uciekłem do swojego pokoju a później z domu.
Następnego dnia, gdy byłem w szkole na przerwie byłem na dworze siedziałem na ławce i paliłem papierosa widziałem jak moja mama idzie do szkoły. Zacząłem matkę wyzywać przy kolegach i koleżankach z klasy. Wziąłem pieniądze od mamy na papierosy. Po chwili wychodzi pani pedagog Monika i mówi mi, że mam z nią jechać gdzieś. Powiedziałem jej, że pojadę jak mama nie będzie z nami jechała. Więc wsiadłem w samochód i pojechałem z panią pedagog do Szpitala w Szczecinie przy ul. Mącznej 4 na psychiatryczną izbę przyjęć chciała mnie z moją matka skierować mnie na leczenie. Gdy wszedłem do gabinetu lekarskiego sam rozmawiałem z lekarzem. Gdy już zakończyłem rozmowę z lekarzem wyszedłem z gabinetu i zobaczyłem, że w poczekalni siedzi mama i pani Monika, które po chwili po moim wyjściu udały się do gabinetu lekarskiego, aby z lekarzem porozmawiać na mój temat. Okazało się, że nie wymagam leczenia psychiatrycznego z moja psychiką było wszystko w porządku. Gdy już po tej wizycie w szpitalu na ul. Mącznej 4 wróciłem do szkoły to wezwała mnie do siebie pani dyrektor, która wręczyła mi naganę za opuszczanie godziny lekcyjnych i kazała mi zabierać papiery ze szkoły. Za nie uczęszczanie na zajęcia lekcyjne i godziny nieobecne zostałem ukarany a godzin nieobecnych nieusprawiedliwionych miałem 158 w przeciągu dwóch miesięcy.
Tego samego dnia jak odebrałem naganę od pani dyrektor udałem się do pani pedagog Moniki, która dzwoniła po różnych szkołach i szukała dla mnie wolnego miejsca po to żebym nie miał roku w plecy. Udałem się sam osobiście do LO XXI na ul Niemierzyńskiej w Szczecinie zapytać się czy przyjmą mnie do szkoły, ale dyrektor tej szkoły nie wyraził zgody. Ponieważ dyrektor LO XXI zadzwonił do ZS nr 2 do dyrektora i zapytał się o mnie, jakim to jestem uczniem i dlaczego w październiku chcę zmienić szkołę. Wieczorem do domu dzwoni pani Monika, że znalazła dla mnie szkołę ZASADNICZĄ ZAWODOWĄ W ZAWODZIE SPRZEDAWCA W ZS nr 3
na ul SOWIŃSKIEGO 1.
Następnego dnia udałem się z mama do tej szkoły po to, aby się do niej zapisać i dowiedzieć, jakie są wymagania abym został uczniem tej szkoły. Okazało się, że to jest tylko kwestia praktyk jak załatwię sobie praktyki to będę mógł uczęszczać do tej szkoły. Dostaliśmy namiary na pracodawców, którzy zatrudniają uczniów tej szkoły i jako pierwsze miejsce gdzie się udaliśmy to był KOMFORT. Po rozmowie w biurze moja umowa o zajęcia praktyczne w sklepie KOMFORT przy ul. Andrzeja Struga 11 została podpisana. Na początku praca w KOMFORCIE mi się nie podobała bardzo szybko chciałem sobie ją zmienić i przenieść się do sklepu SELGROS, ale dyrektor personalny SELGROSA się nie zgodził. W takim razie jak nie mogłem zmienić praktyk to postanowiłem, że nie będę chodzić ani do szkoły ani na praktyki w komforcie. Po pewnym czasie kierownik sklepu Sławomir M. postanowił, że mnie skreśli z listy praktykantów, bo nie ma ze mnie żadnego pożytku. I nie widzi mnie w roli swojego ucznia a już nie mówiąc w zawodzie sprzedawca. Mama wtedy pojechała do niego i prosiła go, aby dał mi jeszcze jedną szansę. Tak też się stało kierownik Sławek postanowił, że mnie nie skreśli i będę mógł pracować w KOMFORCIE, ale jeżeli jeszcze raz mu podpadnę to nie ma odwrotu i nie mam, czego szukać w komforcie i nawet nie będzie słuchał moich próśb abym został. A co ja robiłem jak nie chodziłem na praktyki mianowicie poznałem dziewczynę Agatę i spotykałem się z nią. Spędzałem z nią dużo czasu ona przyjeżdżała do mnie ja do niej pod szkołę i razem chodziliśmy po mieście. Pewnego dnia zabrała mnie do siebie do domu, aby przedstawić mnie jej rodzicom. Jak mnie jej rodzice zobaczyli to mnie nie zaakceptowali i zabronili nam się ze sobą spotykać. Tak też się stało i pewnego dnia było to jakoś w grudniu 2002roku rozstaliśmy się chodź nasza znajomość nie trwała zbyt długo.
Pewnego dnia a to było dokładnie 30.12.2002 roku rozmawiam z tatą swoim, że chcę zmienić swoje życie. Przyznałem się mu do tego, że od prawie 2 czy 3 lat biorę narkotyki, że to, co mama mu mówiła na mój temat, że jestem alkoholikiem i narkomanem to byłą prawda, chociaż on w to nigdy nie chciał jej uwierzyć. Lecz gdy ja się do tego przyznałem to uwierzył. Powiedziałem mu wtedy, że 31.12.2002 roku chce skończyć z narkotykami i jak mnie obudzi 1.01.2003 roku powiem mu, że nie biorę to samo mu powiem 2 dni miesiąc rok 5 lat później to powiem mu, że nie biorę. Moją rozmowę z tata słyszała mama, która nie wierzyła w ani jedno słowo, które mu powiedziałem Tata natomiast mnie popierał w tym, co mówię i we mnie wierzył. 31.12.2002 roku pojechałem do kolegi z Technikum Środowiska Inżynierii i Melioracji Wodnej Sławka Z. na sylwestra on mieszkał wtedy w Dąbiu nie daleko końcowego autobusu linii 56 i 64. Za nim do niego trafiłem poszedłem na osiedle się zaćpać i jak już byłem naćpany poszedłem do niego do domu drzwi mi otworzyła jego mama i pytam się jej czy jest Sławek jego mama odparł, że go nie ma a czy ma coś mu przekazać. Powiedziałem jej żeby mu powiedziała, że szuka go Rafał, bo mam zamiar skończyć z narkotykami i proszę go żeby mi w tym pomógł. Jego mama na odwrót to zrozumiała. Po jakieś godzinie czasu Sławek mnie znalazł i się mnie pyta, co ja jego mamie na opowiadałem, że to Sławek ma problem z narkotykami i, że on chce skończyć z nimi. Więc po tym jak mi to powiedział udaliśmy się do niego do domu i powiedziałem i wyjaśniłem jego mamie, o co mi chodziło. Jego mama nie wiedziała, co robić, więc naradziła się ze swoim mężem i zadzwoniła na policję. Gdy policja przyjechała do domu Sławka zabrali mnie do domu rodzinnego na osiedle kasztanowe wchodzą ze mną na górę i przy rodzicach mnie się pytają funkcjonariusze policji czy zostaje w domu ja zacząłem rodziców wyzywać od różnych i powiedziałem, że nie będę tu siedział w tym domu wariatów i uciekłem z domu i pobiegłem do autobusu. Kiedy siedziałem w autobusie to wsiadło paru moich kolegów z kasztanowego i zapytali się mnie, po co była u mnie policja ja im powiedziałem i jak usłyszeli sygnał do odjazdu to wysiedli a ja pojechałem. Wsiadłem na następnym przystanku i poszedłem do kolegi do hotele robotniczego Fabryki Kabli Załom żeby sobie coś załatwić, ale go nie było. Gdy wracałem na przystanek to spotkałem brata koleżanki z praktyk z komfortu, od którego oberwałem po twarzy i zdołałem mu jakoś uciec i pobiegłem na przystanek Załom Krzyżówka i tam już czekałem na autobus do Dąbia. Gdy już dotarłem z powrotem do Sławka opowiedziałem mu, co się u mnie wydarzyło, po czym położyłem się na podłogę i zacząłem płakać. Gdy znajomi zgromadzeni na tej imprezie mnie podnieśli z podłogi udało im się mnie jakoś pocieszyć i wtedy stwierdziłem, że nie będę psuł im zabawy i sobie poszedłem. Z powrotem udałem się na przystanek autobusowy i tam czekając na autobus spotkałem jakiegoś mężczyznę. Okazało się, że on był funkcjonariuszem policji z ul Małopolskiej w szczecinie powiedział mi, że od dłuższego czasu się mi przygląda i zastanawia się, co ja w swoim życiu zrobię. Powiedziałem mu, co dzisiaj się działo, co ja wyprawiałem. Powiedział do mnie chłopie idź się zabaw dziś i od jutra nie pij ani nie ćpaj masz tu 30 zł i zaszalej, ale obiecaj, że od jutra nie będziesz ćpał. Kiedy autobus 56 przyjechał to wsiadłem do nie i gdy już byłem w autobusie podszedłem do kierowcy żeby pojechał na dworzec później koło komisariatu policji na ul. Pomorskiej, ale kierowca się nie zgodził. Wtedy pomyślałem sobie, że raz się żyje. Wtedy miałem jeden cel rzucić narkotyki tak jak to obiecałem swoim rodzicom Sławka moim rodzicom i temu spotkanemu na przystanku policjantowi. W autobusie zacząłem się rozbierać najpierw ściągnąłem kurtkę, później bluzę i w końcu koszulkę. W samych spodniach i butach z gołą klatka piersiową po biegłem na komisariat policji nr 5 na ul Pomorskiej w Szczecinie zostawiając swoją odzież w autobusie. Gdy wszedłem na komisariat policji policjanci popatrzyli się na mnie jak na wariata. Przedstawiłem się im i powiedziałem, że dziś była u mnie interwencja, okazało się, że ci funkcjonariusze, co byli u mnie na interwencji jeszcze nie było nie wrócili na komisariat. Wtedy ja zacząłem wyzywać policjantów i klepać się po brzuchu. Po 15 min od mojego przybycia wrócili policjanci ci, którzy byli u mnie. Komendant zastanawiał się, co maja ze mną zrobić. Ja im powiedziałem żeby pojechali ze mną na sygnale po ulicach i zacząłem im wymieniać nazwy ulic i dam im spokój. Tak też się stało pojechaliśmy na sygnale najpierw koło domu Sławka później na zdroje gdzie zrobili 3 czy 4 rundki wokół ronda i straciłem orientację gdzie jestem. Kiedy wysadzili mnie z samochodu zobaczyłem duży napis IZBA PRZYJĘĆ. Zapytałem się policjantów gdzie jesteśmy oni na to, że w Stargardzie Szczecińskim wtedy zacząłem ich bluzgać i wsiadłem z powrotem do radiowozu. Wtedy wyciągnęli mnie siłą z niego. Gdy zostałem wyciągnięty siłą z radiowozu to zostałem rzucony na ziemię. Kiedy się podniosłem to został mi przystawiony pistolet do skroni nie wiem czy to był straszak nabity czy też nie.Wtedy byłem skuty w kajdanki. Gdy już byłem na izbie przyjęć zaprowadzili mnie do gabinetu lekarskiego i tam rozmawiałem z lekarzem i powiedziałem, że nie podpiszę żadnej zgody na leczenie. Wtedy policjanci mnie rozkuli i zaprowadzili na korytarz dostałem od nich kilka razy pałą po plecach. Gdy wróciliśmy to i tak nie chciałem podpisać zgody na leczenie. Wtedy policjant przykuł kajdankami swoją lewą rękę do mojej prawej i położył drugą rękę na mojej ręce natomiast drugi policjant położył obie swoje ręce na naszych rękach i tak razem wspólnie napisaliśmy moją zgodę na leczenie detoksykacyjne w szpitalu w Zdrojach przy ul Mącznej 4 w Szczecinie.
[contact-form-7 id=”303″ title=”KONTAKT”]
Wonderful post! We are linking to this great article on our website.
Keep up the good writing.
Awesome! Its really amazing article, I have got much clear idea concerning from this piece
of writing.
This post gives clear idea in favor of the new viewers of blogging, that really how to
do blogging.
Unquestionably believe that that you stated.
Your favorite justification appeared to be on the net the simplest thing to understand of.
I say to you, I certainly get irked whilst other people think about worries that they just do not realize about.
You managed to hit the nail upon the highest
and outlined out the entire thing without having side effect , people can take a signal.
Will probably be again to get more. Thanks
Hey, I think your blog might be having browser compatibility issues.
When I look at your blog in Chrome, it looks fine but when opening in Internet
Explorer, it has some overlapping. I just wanted to
give you a quick heads up! Other then that, wonderful blog!