STRONA O UZALEŻNIENIACH ORAZ ŻYCIU PO SKOŃCZENIU Z NAŁOGIEM

SZCZECIN ZDROJE Ul. MĄCZNA 4 ODDZIAŁ DLA DZIECI I MŁODZIEŻY 01.01.2003

Na oddział psychiatryczny zostałem przyprowadzony 1.01.2003r., przez policję o godzinie 24:15. Gdy mnie wprowadzili to się z nimi szarpałem. Policjanci po wprowadzeniu mnie na oddział przywiązali mnie wraz z pomocą pielęgniarek do łóżka pasami. Gdy już policja sobie poszła podeszła do mnie pielęgniarka i zrobiła mi zastrzyk na uspokojenie. Kiedy wyszła z izolatki, w której się znajdowałem zacząłem krzyczeć wyzywać i bluzgać na personel medyczny, policjantów. Słysząc to pielęgniarka przyszła po raz kolejny i dała mi 2 zastrzyk na uspokojenie. Ja dalej twardo zacząłem dalej krzyczeć i wyzywać tak się darłem, że dzieci i młodzież znajdująca się na oddziale nie mogli spać. Tak się darłem i głośno zachowywałem do godziny 5 rano przez ten czas dostałem ok. 4-5 zastrzyków, po czym się zmęczyłem i zasnąłem. Wtedy jak ja zasnąłem to zasneli też pacjenci będący na oddziale. Na drugi dzień wszyscy chcieli zobaczyć, co to za kryminalista przyszedł na oddział ja w tym czasie jak oni mnie oglądali przez szybę to twardo spałem i nie byłem świadomy tego, co się dzieje. Gdy się obudziłem wydawało mi się, że spałem 48 godzin a tak naprawdę spałem 15 czy 18 godzin. Gdy się obudziłem to pielęgniarki będące na oddziale na dyżurze rozkuły mnie z pasów i wyszedłem z izolatki na korytarz. Później przenieśli mnie do Sali z innymi pacjentami. Na samym początku nie mogłem nić mówić po prostu bełkotałem i sepleniłem. Więc pacjenci oddziału dali mi ksywę bełkot. To, co chciałem powiedzieć musiałem pisać na kartkach. Po jakich dwóch trzech dniach dziewczyny z oddziału uczyły mnie na nowo mówić najpierw robiły mi ćwiczenia jamy ustnej a później wymawiać słowa. Gdy już się nauczyłem mówić to zacząłem rozmawiać ze wszystkimi. Były osoby, z którymi cały czas rozmawiałem a były to same dziewczyny takie jak:

  • Weronika B.
  • Weronika Cz.
  • Olga S.
  • Paulina O.
  • Joanna Pa…
  • Joanna Pro…
  • Małgorzata T.
  • Kamila
  • Marta

Gdy już się na dobre zaklimatyzowałem zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy one mnie się wypytywały, co się stało, że znalazłem się w szpitalu a ja, za co one trafiły tutaj na oddział. W oddziale byli ludzie z różnymi problemami najczęstsze to:

  • Anoreksja
  • Bulimia
  • Narkomania

Wieczorami robiliśmy różne scenki między innymi braliśmy bluzy i związywaliśmy i robiliśmy sobie kaftany i biegaliśmy jak wariaci. Zacząłem też robić przeróbki różnych piosenek i zacząłem je śpiewać Najczęściej śpiewałem:

  • Dmuchawce dziurawce wiatr przed nami z betonu świat
  • Ja pochodzę z psychiatryka hopsasa hopsasa. My się zimy nie boimy w psychiatryku dziś rządzimy, gdy zaśpiewasz tak jak ja.

Kiedy trafiłem na oddział to zastanawiałem się skąd rodzice się dowiedzieli, że ja tu jestem. Okazało się, że to szpital ich poinformował, bo musieli podpisać też zgodę na moje leczenie, bo byłem nieletni a oni byli moimi opiekunami prawnymi. Gdy rodzice mnie odwiedzali w szpitalu pewnego razu mama powiedziała mi, że przyszło do mnie wezwanie z prokuratury abym się wstawił na przesłuchanie w sprawie tej łapanki, co mnie tajniacy wyciągali o 6 rano z domu. Gdy mama to dostała pojechała do prokuratury i powiedziała, że ja jestem w szpitalu psychiatrycznym i się nie wstawię na to przesłuchanie. Wtedy powiedziano mamie, że prokurator przyjdzie do mnie do szpitala mnie przesłuchać. Mama mi o tym powiedziała a także mojemu lekarzowi Grzegorzowi B oraz jego stażyście Mariuszowi Sz. że prokurator przyjdzie w czwartek. Nastał ten nieszczęsny czwartek dzień, w którym odwiedza mnie prokurator. Jak sobie to uświadomiłem wpadłem w szał poszedłem na stołówkę i zacząłem ją demolować. Podszedł do mnie wtedy stażysta Mariusz i zapytał się mnie, co się ze mną dzieje ja mu na to odpowiedziałem, że mnie nosi, bo zaraz ma przyjść prokuratura do mnie i przesłuchać a ja się boję żeby niczego i mnie powiedzieć żeby nikomu nie zaszkodzić. Wtedy dał mi na uspokojenie tabletkę Relanium. Gdy przyszła już prokuratura do mnie to zostałem poproszony do gabinetu lekarskiego i w obecności lekarza prowadzącego zostałem przesłuchiwany. Gdy wyszedłem od lekarzy to mnie znowu nosiło, bo myślałem, że się z czymś wysypałem, ale w rzeczywistości nic takiego prokuratorowi nic nie powiedziałem, co by mogło komukolwiek zaszkodzić. Gdy wyszedłem z gabinetu lekarskiego zacząłem znowu na stołówce szaleć i rozwalać jak leci. Wtedy podeszła do mnie najpierw Olga S. i zaczęła mnie uspokajać. Jej się jednak nie udało i po chwili wyszedł do mnie lekarz Grzegorz Bosy i pytał się, co mi jest to mu powiedziałem, że mam wrażenie, że na tym przesłuchaniu kogoś wsypałem i komuś zaszkodziłem, ale on mi na to odpowiedział, że nic istotnego nie powiedziałem i mogę być o to spokojny.  Zapytał się mnie czy chce coś na uspokojenie to wtedy odparłem, że zastrzyk, po czym go dostałem i poszedłem spać. Od kiedy byłem w szpitalu bardzo wpadła mi Olga S w oko, która mieszkała gdzieś koło Koszalina. Z nią bardzo miło się spędzało mi czas i dobrze rozmawiało najczęściej z nią rozmawiałem i dużo razem czasu spędzaliśmy.  Pewnego wieczoru zacząłem się z nią całować a dwa dni później wyszedłem na przepustkę do domu na kilka dni. Kiedy byłem na przepustce u siebie na osiedlu a to było dokładnie 14.02.2003 kupiłem jej drobny prezent z okazji walentynek, bo się w niej zakochałem i chciałem coś jej dać żeby pamiętała o mnie. Jak wróciłem z przepustki do szpitala to jej wręczyłem. Ona się bardzo zdziwiła i jednocześnie ucieszyła. Do szpitala przychodziły też nauczyciele, z którymi mieliśmy zajęcia lekcyjne. Na początku byłem najgorszym uczniem, ale później chwalił mnie nauczycielki za dobre wyniki w nauce.
Pewnego wieczoru mieliśmy z okazji walentynek dyskotekę w szpitalu z innymi pacjentami z różnych oddziałów, na której bardzo dobrze się nasz oddział bawił byliśmy najlepszym oddziałem, który potrafił się grzecznie i kulturalnie zachować. Ku zdziwieniu wszystkich braliśmy udział we wszystkich konkurencjach, jakie organizatorzy nam przygotowali.
W końcu nadszedł czas wypisu do domu ze szpitala było to dokładnie 20.02.2003 rok. Po odebranie mnie ze szpitala przyjechała mama z taty kolegą, bo tata wtedy był w pracy. Jak się żegnałem z osobami, do których bardzo się przywiązałem to mi się zrobiło smutno, bo dużo czasu spędziliśmy razem i miło wspominam tamten czas i nie chciałem w ogóle ich opuszczać. Kiedy już miałem wchodzić z oddziału to dziewczyny 2 Weroniki Olga i 2 Asie zaśpiewały mi na pożegnanie piosenki, które ja śpiewałem, czyli dmuchawce dziurawce … i ja pochodzę z psychiatryka… wtedy słysząc te piosenki moja mama zaczęła płakać ja się jej zapytałem, czemu płacze to powiedziała, bo one śpiewają, że cię kochają. Po czym wyszedłem z oddziału i tak nastąpił koniec detoksykacji. W szpitalu było ogólnie fajnie bardzo się zżyłem z pacjentami.