STRONA O UZALEŻNIENIACH ORAZ ŻYCIU PO SKOŃCZENIU Z NAŁOGIEM

EPIZOD NERWICY SZPITAL PSYCHIATRYCZNY 2006 ROK

Jak po raz drugi trafiłem do szpitala się to czułem się w nim bardzo dobrze na początku byłem bardzo ruchliwy i wielomówny? Tak jak za pierwszym razem minęło trochę czasu zanim się zaklimatyzowałem. Na początku starałem się nawiązać kontakt ze starszymi osobami od siebie. Najpierw poznałem Brygidę J, którą traktowałem jak matkę szpitalną. Kiedy miałem problemy to mogłem z nią szczerze o nich po rozmawiać a ona traktowała mnie jak swojego syna? Później poznałem Ewę, dziadka, Tomka, Pawła, Michała, Sylwka, Grześka, z którymi sobie żartowaliśmy i wkręcaliśmy sobie chore fazy. Do szpitala zaczęli przyjeżdżać też moi rodzice, z którymi nie potrafiłem się dogadać najpierw robiłem mamie awantury a później tacie, ale z biegiem czasu przeszedł mi do nich żal i wybaczyłem im to wszystko, co mi zrobili do tej pory przecież każdy może popełnić błędy. Dzięki Brygidzie i dziadkowi zrozumiałem, że w ten sposób, jaki rozmawiałem z rodzicami, czyli ciągłymi kłótniami nie dogadam się z rodzicami tylko wtedy się dogadam wtedy, kiedy przestanę się z nimi kłócić.
W szpitalu oprócz rodziców odwiedzała mnie moja była dziewczyna Agnieszka K wraz ze swoim chłopakiem Markiem, Agnieszka G, z którą jeszcze wtedy byłem, ale jak byłem w szpitalu Agnieszka G powiedziała mi, że to z nami już koniec i nie będziemy razem. Jeszcze mnie odwiedzała Sandra D. podopieczna świetlicy środowiskowej, w której byłem wolontariuszem. Jak Agnieszka G. powiedziała mi, że ze mną zrywa czułem się odrzucony i nikomu nie potrzebny. Tylko na duchu podtrzymywała mnie Sandra, która była u mnie praktycznie w każdej wolnej chwili. Podobnie jak za pierwszym razem ani razu mnie brat w szpitalu nie odwiedził. Na początku, gdy mnie przyjęli do szpitala po raz drugi to trafiłem na oddział III a na tym oddziale robiłem różne rzeczy. Na samym początku chciałem zadzwonić do rodziców, ale nie miałem, z czego to na początku poprosiłem pielęgniarki, później lekarza, ale oni mi nie pozwolili zadzwonić. Wtedy poszedłem do pacjentów z oddziału i zapytałem się ich czy mają kartę telefoniczną abym mógł zadzwonić, ale nikt nie miał oprócz pacjenta Grześka, który nie dał mi skorzystać z jego karty. Wtedy się bardzo wkurzyłem poszedłem do swojej Sali złapałem za dezodorant i zapalniczkę. Stanąłem przed dyżurką pielęgniarek podpaliłem zapalniczkę rozpyliłem dezodorant i roznieciłem ogień. Wtedy po raz drugi przywiązali mnie pasami do łóżka. Na drugi dzień przed obchodem lekarskim mój lekarz prowadzący Maciej F. zadzwonił przy mnie do mojej mamy i pozwolił mi z nią porozmawiać.
Kiedy mnie wypuścili z tych pasów pierwsze, co zrobiłem to poszedłem do Grześka i zacząłem go wyzywać i bluzgać na niego przy okazji wyżyłem się nad pielęgniarkami. W tym samym dniu to Sylwkowi też odwaliło, bo mu nie pomagały żadne psychotropy i dokładnie zrobił to samo, co ja dnia poprzedniego, czyli też wystartował z dezodorantem i zapalniczką i też go przywiązali pasami do łóżka i następnego dnia przenieśli go na inny oddział. Po jakiś dwóch tygodniach w nocy przyszedł do nas nowy pacjent Robert, który pod wpływem alkoholu pojechał z Goleniowa do Stargardu Szczecińskiego i tam myślał, że jest wysłannikiem Boga stał na dworcu i próbował ludzi uzdrawiać i nawracać. Na drugi dzień, gdy się obudziłem to zacząłem z nim rozmawiać. Później dołączył do nas Andrzej, który podczas pobytu w szpitalu miał napady padaczkowe. Pewnego dnia ja Andrzej, Robert, którego nazywaliśmy Jezusem nie mieliśmy, co palić i ukradliśmy tytoń koledze z pokoju, w którym w trójkę leżeliśmy i oczywiście wszystko jak zwykle poszło na mnie i musiałem mu odkupić. Gdy byłem na oddziale IIIA to terapeutka zapisała mnie na ćwiczenia w Sali gimnastycznej i chodziłem tam raz w tygodniu, któregoś dnia przenieśli mnie z oddziału IIIA na IIIB po prostu zrobili wymianę pacjentów. Na oddziale IIIB było dużo spokojniej niż na tym poprzednim oddziale. Na oddziale IIIB spotkałem Michała, z którym leżałem na IIIA. Na oddziale był spokój do czasu, kiedy na oddział trafiła Beata, która mówiła od rzeczy i każdą osobę zaczęła zaczepiać i denerwować. W dzień mojego wypisu tak mnie zdenerwowała, że ją wyzwałem i z bluzgałem, po czym wypisano mnie ze szpitala 21.02.2006roku.