STRONA O UZALEŻNIENIACH ORAZ ŻYCIU PO SKOŃCZENIU Z NAŁOGIEM

Wizyta mamy

Dnia 8.07.17 Roku moja mama Wioletta przyjechała w odwiedziny o godzinie 16 i została na kilka dni u mnie i żony na noc. Wszystko fajnie było do czasu mnie za nim zaczęła mnie uciszać w moim własnym domu nie chciała abyśmy gdziekolwiek wychodzili. Jedynie gdzie wyszliśmy to w niedzielę 9.07. 17 Na naszą działkę na grilla i spędziliśmy tam cały dzień, bo od godziny 11 do 19. Ja musiałem spać na podłodze żona na naszym łóżku z teściową. 10.07.17 W poniedziałek udałem się z mamą do jej psychiatry Ireneusza M na ul Kostki Napierskiego. Przed wizyty tą u lekarza mama wybłagała wręcz klękała na kolana żeby mogła wrócić do mnie jeszcze, choć na jedną noc. Zgodziłem się, bo stwierdziłem skoro zamówiła tabletki na Osiedlu Słonecznym to niech już zostanie i odbierze je na drugi dzień tj. 11.07.17 wtorek i pojedzie do domu. Mama ma depresje i zachowywała się jakby jej nie było wszystko na nie i trzeba było tańczyć wokół niej. Ale ja się postawiłem jedyne, co dla niej robiłem to kawę i to wszystko śniadanie musiała sobie robić sama obiad jadaliśmy wspólnie, ale kolację jak miała ochotę zjeść to też musiała sobie sama zrobić chyba, że ktoś jej podstawił pod nos to jadła. Dziś tj. wtorek 11.07.17 O godzinie 12 mieli przyjechać z serwisu do kabiny prysznicowej, aby naprawić baterie tzn. kran od prysznica. Czekałem na nich do godziny 14 aż w końcu stwierdziłem, że jadę z mamą na słoneczne po tabletki i niech jedzie do domu. Jak tylko odebraliśmy tabletki i czekaliśmy na autobus 77 na Osiedle Kasztanowe zadzwoniłem do żony czy serwisanci do kabiny przyszli to ona odparła, że byli i zapłaciła im 250 zł za naprawę.  W tym samym czasie jak rozmawiałem z Agnieszką pożegnałem się z mamą, która wsiadała do autobusu i pojechała do domu na Osiedle Kasztanowe a ja pojechałem do domu na Osiedle Bukowe. Po południu miały się zjawić u nas w odwiedzinach Ela i jej mama Lidia. W czasie oczekiwania na Elę i jej mamę zadzwonił do mnie brat, że przyjedzie do mnie po klucze od taty pokoju i żebym zszedł na dół i mu je dał. Gdy Agnieszka poszła po Elę i jej mamę na przystanek to po chwili dzwonił mój brat, że stoi pod blokiem i żebym zniósł mu klucze. Minąłem się z kobietami na klatce powiedziałem Agnieszce, że idę dać Arkowi klucze od taty pokoju i zaraz będę. Gdy dawałem klucze bratu zapytał się mnie, dlaczego go wyzywam od frajerów, że nie dałem mu aktu zgonu, który dostałem od Tadka i że to, co zrobiła Alina w dniu śmierci taty jak wyniosła te meble to trzeba zgłosić na policje ja mu odpowiedziałem, że trzeba było w ten dzień być na kasztanowym a nie uciekać do Płoni i niech mnie nie denerwuje nie chce z nim gadać i sobie poszedłem do domu. Wieczorem zadzwoniłem do mamy ok., 21 ale wtedy jeszcze Arek był w domu u mamy i powiedziałem mamie, że nie będę im przeszkadzał i się rozłączyłem. Zadzwoniłem do mamy po godzinie, 22 ale już spała zapytałem się czy jeszcze jest brat, ale powiedziała, że jest sama i śpi to powiedziałem, że się odezwę jutro i się rozłączyłem…..