Na oddziale VI A było fajnie. Gdy tam przyszedłem to od samego początku dobrze się czułem, bo znałem tam sporo osób. Poznałem też nowych ludzi. Na tym oddziale był spokój, ponieważ był to oddział rehabilitacyjny przebywały tam osoby na ogół spokojne. Pewnego dnia na oddział trafiła Anna D., która bała się tego miejsca. Ja zacząłem ją oprowadzać po oddziale i tłumaczyłem jej, jakie zasady są na oddziale. Ania bardzo mnie polubiła i na pamiątkę zrobiła mi opaskę na drutach. Na oddziale tym spotkałem też Sylwka, z którym leżałem już wcześniej na IIIA. Któregoś dnia fazowaliśmy sobie z chłopakami w palarni. W drzwiach od palarni wybiliśmy pleksę. Kiedy rano szedłem na stołówkę to na niej była zadyma mianowicie jeden z pacjentów uderzył drugiego i ten, który go uderzył wracał do Sali zamachnął się przede mną jak by mnie chciał uderzyć, ale zdążyłem się schylić i uniknąłem ciosu. Dnia 14.03.2006 roku chciałem już wyjść na stałe do domu, bo miałem dosyć przebywania w szpitalu musiałem wtedy napisać podanie do ordynatora oddziału i po wizycie i naradzie lekarskiej wypisali mnie do domu. To był bardzo krótki pobyt w szpitalu tym razem.