W połowie września zacząłem zbierać dokumenty o ponowne ustalenie prawa do renty, która kończy mi się 30.11.2020. Wydrukowałem papiery, które są potrzebne na komisję i zaniosłem do pracy oraz do lekarza prowadzącego. W między czasie ZUS przysłał mi drogą listowną dokładnie takie same dokumenty jak te, które wydrukowałem. Gdy już dostałem wypełnione dokumenty od pracodawcy i lekarza zaniosłem je w ostatnim tygodniu jakoś 24 września do ZUS. Jednak pani, która mnie w ZUS obsługiwała powiedziała mi, że nie przyjmie mi ich, gdyż dopiero ona może mi przyjąć 30.09.2020 Gdyż dokładnie będzie równe dwa miesiące przed końcem renty. Zapakowała moje dokumenty w koszulkę i powiedziała żeby wrzucić je do białej skrzynki przed wejściem do ZUS-u.
Dnia 12.10.2020 Dostałem pismo z ZUS, że mnie wzywają dnia 23.10.2020 O godzinie 15: 00 na komisję, którą przeprowadzi lekarz konsultant zakładu.
W poniedziałek tj. 19.10.2020 roku w pracy czułem się, że bierze mnie jakieś przeziębienie. Gdy wróciłem do domu z pracy wziąłem leki na przeziębienie wypiłem na noc mleko z miodem i czosnkiem i nasmarowałem się maścią która pomaga podczas leczenia przeziębienia. Gdy się rano obudziłem o godzinie 9: 00 zacząłem dzwoni do lekarza rodzinnego na Tele-poradę pani, która pracuje w rejestracji powiedziała, że już nie ma numerków i że muszę dzwonić od 8 rano, ale jutro. Od razu po rozmowie napisałem do kierownika sklepu ze nie przyjdę do pracy, bo czuję, że łapie mnie przeziębienie a głupio było by, aby przez zwykłe przeziębienie nie odbyła się moja komisja w ZUS, stwierdziliby na pewno, że choruje na COVID i by mnie dali na kwarantannę, dlatego napisałem mu żeby dał mi 3 dni wolnego